Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Living Tribunal #222 - Elektra: Assassin TP

Scenariusz: Frank Miller
Rysunki: Bill Sienkiewicz
Okładka: Bill Sienkiewicz
Liczba stron: 272
Cena: 19,99$
Zawiera: Elektra: Assasin #1-8
Kuba G: Ta seria zawsze zbierała dziwne opinie. O ile zawsze chwalono jej oprawę graficzną w wykonaniu Billa Sienkiewicza, tak oceny scenariusza są skrajne, od uwielbienia, po stwierdzenia, że historia nie ma nic do zaoferowania.
Z tym ostatnim trudno się zgodzić.
Miller w Elektrze ustawił całą resztę mitologii postaci, która nie zmieściła się do jej występów w Daredevilu (sprzed jej śmierci). To Millerowi zawdzięczamy wiązanie Elektry z S.H.I.E.L.D. które będzie powracać aż po dziś. To Miller wytłumaczył motywację postaci tak, że po dziś niewielu scenarzystów potrafiło dodać cokolwiek nowego do jej kreacji. Bez lektury Elektra: Assassin nie do końca możemy powiedzieć, że znamy postać, którą Miller wprowadził w Daredevil #168, a zabił w Daredevil #181.
Historia w Assassin jest prosta jak budowa cepa i zawiera już tych kilka szalonych pomysłów Millera, które eksplodują dopiero przy "Roninie". Mamy opętanego kandydata na prezydenta stanów zjednoczonych, daleko wschodnie motywy i wizję rakietowej wojny. Tylko, że wszystkie te ciurkiem wymienione fragmenty scenariusza są tylko prostą wymówką do następnej historii gdzie Millera ma okazje krytykować wszystko co brzydzi go w Ameryce lat 80... a przede wszystkim obsesję na temat siły i władzy.
Elektra, Nick Fury, cała obsada drugoplanowa, są pretekstem do krytyki działań republikańskich przedstawicieli i ich demokratycznych bezpłciowych oponentów. I o ile ten komiks nie jest jeszcze tak poważnie polityczny jak Marta Washington, to na pewno nie odbiega od politycznej wymowy "Powrotu Mrocznego Rycerza" (jednocześnie będąc moim zdaniem lepszą lekturą).
Elektra: Assassin istnieje w pamięci ludzi dzięki Sienkiewiczowi i jego pięknej grafice. Tyle, że przez to zapominamy jak genialnym przykładem komiksu lat 80 jest Assassin. Całkiem poważny polityczny przekaz dla pokolenia post-Kennedy, ubrany w barwy nieskrępowanej historii sensacyjnej z całym dobrem inwentarza swoich lat, pozwalający na to by dodać post scriptum do postaci, która nie miała szansy (wtedy) długo przebywać na rynku.
W mojej opinii to komiks, który powinno się znać. Nieważne jak bardzo rynek będzie Ci mówił, że opus magnum Millera to "Powrót Mrocznego Rycerza" ja zawsze będę uważał, że "Daredevil: Born Again", "Daredevil: Love and War" i właśnie "Elektra: Assasin" są o wiele lepszymi, konsekwentniej stworzonymi tworami Millera, o poziomie równym "Batman: Year One". Absolutne mistrzostwo mainstreamowego komiksu superhero.
PS: Tekst został napisany na podstawie wydania zeszytowego z nieistniejącego już imprintu Epic. Więc niestety nie opiszę jakie dodatki znajdują się w wydaniu TPB i czy wprowadzono tam jakieś zmiany.
